Księga IV
Z przeszłości, czyli co było wcześniej
Rozdział 1
Na terytorium wroga
"...Nagle podskoczyła i z wielkim zadowoleniem wykrzyknęła:
-Nareszcie będę miała siostrę!..."
-Powiedz mi...-mówił oficer-Kto jest ostatnim magiem wody!
-Niczego ode mnie nie wyciągniesz!-powiedziała kobieta
Yon Rha słysząc to kilkanaście razy,powoli tracił cierpliwość.
Na jego dłoniach pojawiły się płomienie.
-Kiedyś zaczniesz gadać...-urwał,bo ktoś mu przeszkodził.
-Mamusiu!-do igloo weszła mała dziewczynka.
-Uciekaj skarbie! Zawołaj tatusia!
Mag ognia uśmiechnął się sam do siebie.
Zanim dziewczynka zdążyła uciec, zdążył ją złapać za kaptur. Podniósł ją do góry i rzekł do kobiety:
-Jeśli chcesz bym zachował ją przy życiu, to gadaj-nachylił się.-Kim jest ostatni mag wody?
Brunetka miała wielką gulę w gardle.
Zapytała:
-Jeśli ci powiem...Zostawisz naszą wioskę w spokoju...?-szepnęła. W odpowiedzi dostała skinienie głową-...To ja...Weź mnie do niewoli!
-Niestety nie biorę już żadnych jeńców...-mówił wiążąc ręce i nogi dziewczynki jakimś grubym sznurem,który miał w kieszeni.
Nagle gwałtownie się odwrócił i cisnął wielką kulą ognia prosto w kobietę.
-Mamoooooo!- krzyknęła przerażona dziewczynka.
Jej mama upadła na ziemię. Jej ciało było sino-czerwone. W niektórych miejscach brakowało skóry.
-Maaaaamooooo!-zawyła raz jeszcze.
Yon Rha zaśmiał się i ponownie złapał dziewczynkę za kaptur.
Do igloo wszedł jakiś żołnierz.
-Generale! O...-nachylił się-...A co to za maleństwo?
Brunetka ciągle płakała.
-To córka tego...-uśmiechnął się-...ostatniego maga wody.
-Ładna-zauważył-Ozaiowi i Ursie mogłaby się spodobać...
Oficer jeszcze raz spojrzał na przestraszoną dziewczynkę.
-Masz rację-mruknął po chwili.-Zabierz ją!
-Au!-krzyknęła,bo mężczyzna rzucił ją na ziemię.
-Nazwiemy ją...Kidah...
Dziewczynka była zrozpaczona. Ciągle miała przed oczami upadającą matkę,której bardzo szybko opadły powieki. Nie miała już sił na jakąkolwiek zaczepkę fizyczną, jak i słowną. Na początku próbowała się wyrwać,ale nie za bardzo jej to wychodziło. Wołała pomocy,ale Yon Rha groził jej,że zrobi z nią to samo co z matką. Dziewczynka poddała się. Cicho wierzyła w to,że ktoś ją zauważy i natychmiast odbije. Ku jej zdziwieniu żołnierze przemknęli przez pole bitwy nie zauważeni. Zaciągnęli ją na wielki,czarny statek. Wraz z zamknięciem ogromnych drzwi, nadzieja zgasła w jej oczach. Miała 6 lat,ale była na tyle mądra,by rozumieć co się z nią dzieje. Właśnie wiozą ją do Narodu Ognia. Tego, od którego mama kazała się trzymać z daleka. No tak. Mama...
***
W Królestwie Ognia panowała spokojna atmosfera. Ursa wraz z Ozaiem (koronowanym księciem ognia) byli na naradzie wojennej. Ich dzieci (Zuko i Azula) razem "bawiły" się w królewskim ogrodzie. Zuko siedział pod drzewem dłubiąc scyzorykiem w pniu. Azula cały czas go zaczepiała.
-Może ruszyłbyś tyłek i zagrał z nami w grę?-podparła się ramionami pod boki.
-Nie bawię się z dziewczynami!-warknął.-I nie będę robił gwiazdy!
-Robienie gwiazdy to nie gra...Głupku...-dodała po chwili.
-Chodź Zuko!-zawołała dziewczynka chodząca na rękach.- Będzie fajnie!
-Pilnuj swojego nosa, Ty Lee!-zawołał.
Obrażona usiadła koło ciemnowłosej przyjaciółki-Mai.
-Proosze Zuko. Zagrajmy w....-przerwała Azula,bo zauważyła lecącego w stronę pałacu sokoła pocztowego.
Przyczaiła się,podskoczyła i złapała ptaka.
-Azula!-szepnął Zuko.-Nie możemy czytać wiadomości wysyłanych przez sokołów! Zostaw go!
Siostra go nie słuchała. Jej przyjaciółki nawet nie odwróciły się w ich stronę. Ciemnowłosa dziewczyna natychmiast odwinęła papier i zaczęła czytać. Jej oczy stawały się coraz większe. Chłopiec cały czas naciskał,by zostawić ptaka,ale ta mu nie ulegała.Nagle podskoczyła i z wielkim zadowoleniem wykrzyknęła:
-Nareszcie będę miała siostrę!!!
-Coo?!-podskoczyły koleżanki. Zuko nie był wyjątkiem.
-Słucham?!-wszyscy gwałtownie się odwrócili.
Za ich plecami stała dorosła kobieta.
-Azulo!Ile razy mam ci powtarzać,że nie wolno czytać listów nadawanych przez sokoły!
-Ale mamo...
-Dosyć...Odprowadź koleżanki do domu.
Dziewczynka ze złą miną,ale posłusznie razem z Mai i Ty Lee opuściły królewski pałac.
Ursa podniosła kartkę. Przeczytała i czulę uśmiechnęła się do syna.
-Przyjedzie do nas dziewczynka z Plemienia Wody.
-Jeszcze czego...-mruknął.
-Z góry uprzedzam cię, Zuko,że nie życzę sobie jakichkolwiek nie porozumień,jasne?
-Jasne...-powiedział ściszonym głosem.
Kobieta poszła do pałacu,a Zuko został sam. Jego kuzyn Lu Ten często opowiadał mu o Plemieniu wody. Podobno dziewczyny z tamtejszych regionów były bardzo ładne. Chłopiec ciągle powtarzał,że nic go to nie obchodzi,ale teraz,gdy dowiedział się o dziewczynce,nie mógł się doczekać jej przyjazdu. Posiedział sam jeszcze przez chwilę, a potem zerwał się na równe nogi i pobiegł do swojej komnaty.
***
Mała dziewczynka leżała w ciemnym,ciasnym pokoju zupełnie sama.
Co jakiś czas słyszała za drzwiami kroki żołnierzy.
Miała kolanka podciągnięte pod brodę.
Mimo młodego wieku była bardzo odpowiedzialna.
Starała się nie myśleć o śmierci matki. Starała się myśleć o tym,co teraz będzie,ale ciągle widziała złego maga ognia i wielką kule ognia...
Zacisnęła piąstki. Po jej policzkach ponownie spływały łzy.
Nagle drzwi się otworzyły.
Jęknęła ze strachu. Ukryła się pod niewielkim,dziurawym kocem.
Koło niej kucnął brodaty mężczyzna.
Nogi jej drżały. Była gotowa wgryźć mu się w rękę,ale strach przed obcym komplikował całą sprawę.
-Nie bój się...-szepnął mężczyzna odkrywając materiał-...nic ci nie zrobię...
Pogładził ją po policzku. Spojrzał w jej świecące się oczka.
Jej niewielkie usta zaczęły drżeć. Z niewiadomego powodu czuła,że może mu ufać. Pod wpływem emocji wtuliła się w jego brodę i zaczęła gorzko płakać.Siwobrody człowiek przytulił płaczące dziecko i szepnął:
-Moja bratowa nie zastąpi ci matki,ale z pewnością będziesz u niej szczęśliwa...
Dziewczynka była zrozpaczona. Ciągle miała przed oczami upadającą matkę,której bardzo szybko opadły powieki. Nie miała już sił na jakąkolwiek zaczepkę fizyczną, jak i słowną. Na początku próbowała się wyrwać,ale nie za bardzo jej to wychodziło. Wołała pomocy,ale Yon Rha groził jej,że zrobi z nią to samo co z matką. Dziewczynka poddała się. Cicho wierzyła w to,że ktoś ją zauważy i natychmiast odbije. Ku jej zdziwieniu żołnierze przemknęli przez pole bitwy nie zauważeni. Zaciągnęli ją na wielki,czarny statek. Wraz z zamknięciem ogromnych drzwi, nadzieja zgasła w jej oczach. Miała 6 lat,ale była na tyle mądra,by rozumieć co się z nią dzieje. Właśnie wiozą ją do Narodu Ognia. Tego, od którego mama kazała się trzymać z daleka. No tak. Mama...
***
W Królestwie Ognia panowała spokojna atmosfera. Ursa wraz z Ozaiem (koronowanym księciem ognia) byli na naradzie wojennej. Ich dzieci (Zuko i Azula) razem "bawiły" się w królewskim ogrodzie. Zuko siedział pod drzewem dłubiąc scyzorykiem w pniu. Azula cały czas go zaczepiała.
-Może ruszyłbyś tyłek i zagrał z nami w grę?-podparła się ramionami pod boki.
-Nie bawię się z dziewczynami!-warknął.-I nie będę robił gwiazdy!
-Robienie gwiazdy to nie gra...Głupku...-dodała po chwili.
-Chodź Zuko!-zawołała dziewczynka chodząca na rękach.- Będzie fajnie!
-Pilnuj swojego nosa, Ty Lee!-zawołał.
Obrażona usiadła koło ciemnowłosej przyjaciółki-Mai.
-Proosze Zuko. Zagrajmy w....-przerwała Azula,bo zauważyła lecącego w stronę pałacu sokoła pocztowego.
Przyczaiła się,podskoczyła i złapała ptaka.
-Azula!-szepnął Zuko.-Nie możemy czytać wiadomości wysyłanych przez sokołów! Zostaw go!
Siostra go nie słuchała. Jej przyjaciółki nawet nie odwróciły się w ich stronę. Ciemnowłosa dziewczyna natychmiast odwinęła papier i zaczęła czytać. Jej oczy stawały się coraz większe. Chłopiec cały czas naciskał,by zostawić ptaka,ale ta mu nie ulegała.Nagle podskoczyła i z wielkim zadowoleniem wykrzyknęła:
-Nareszcie będę miała siostrę!!!
-Coo?!-podskoczyły koleżanki. Zuko nie był wyjątkiem.
-Słucham?!-wszyscy gwałtownie się odwrócili.
Za ich plecami stała dorosła kobieta.
-Azulo!Ile razy mam ci powtarzać,że nie wolno czytać listów nadawanych przez sokoły!
-Ale mamo...
-Dosyć...Odprowadź koleżanki do domu.
Dziewczynka ze złą miną,ale posłusznie razem z Mai i Ty Lee opuściły królewski pałac.
Ursa podniosła kartkę. Przeczytała i czulę uśmiechnęła się do syna.
-Przyjedzie do nas dziewczynka z Plemienia Wody.
-Jeszcze czego...-mruknął.
-Z góry uprzedzam cię, Zuko,że nie życzę sobie jakichkolwiek nie porozumień,jasne?
-Jasne...-powiedział ściszonym głosem.
Kobieta poszła do pałacu,a Zuko został sam. Jego kuzyn Lu Ten często opowiadał mu o Plemieniu wody. Podobno dziewczyny z tamtejszych regionów były bardzo ładne. Chłopiec ciągle powtarzał,że nic go to nie obchodzi,ale teraz,gdy dowiedział się o dziewczynce,nie mógł się doczekać jej przyjazdu. Posiedział sam jeszcze przez chwilę, a potem zerwał się na równe nogi i pobiegł do swojej komnaty.
***
Mała dziewczynka leżała w ciemnym,ciasnym pokoju zupełnie sama.
Co jakiś czas słyszała za drzwiami kroki żołnierzy.
Miała kolanka podciągnięte pod brodę.
Mimo młodego wieku była bardzo odpowiedzialna.
Starała się nie myśleć o śmierci matki. Starała się myśleć o tym,co teraz będzie,ale ciągle widziała złego maga ognia i wielką kule ognia...
Zacisnęła piąstki. Po jej policzkach ponownie spływały łzy.
Nagle drzwi się otworzyły.
Jęknęła ze strachu. Ukryła się pod niewielkim,dziurawym kocem.
Koło niej kucnął brodaty mężczyzna.
Nogi jej drżały. Była gotowa wgryźć mu się w rękę,ale strach przed obcym komplikował całą sprawę.
-Nie bój się...-szepnął mężczyzna odkrywając materiał-...nic ci nie zrobię...
Pogładził ją po policzku. Spojrzał w jej świecące się oczka.
Jej niewielkie usta zaczęły drżeć. Z niewiadomego powodu czuła,że może mu ufać. Pod wpływem emocji wtuliła się w jego brodę i zaczęła gorzko płakać.Siwobrody człowiek przytulił płaczące dziecko i szepnął:
-Moja bratowa nie zastąpi ci matki,ale z pewnością będziesz u niej szczęśliwa...
Na pewno polubisz mojego bratanka.Z pewnością będziecie się świetnie bawić. Tylko uważaj ja jego siostrę, Azule.
A on jak ma na imię? Zapytała, do tej pory siedząca cicho.
- Kto?
-Twój bratanek...
-Ma na imię Zuko. A ty?-zapytał odrywając ją od siebie i kładąc ręce na jej malutkich ramionach.-Jak masz na imię?
Teraz dziewczynka się zawahała.
W końcu odważyła się powiedzieć.
-...Duży,zły pan kazał na mnie mówić Kidah...
-Jego już całkiem pogięło?!-powiedział sam do siebie
Spojrzał na dziewczynkę. Spuściła głowę,zamknęła oczy.
-Chcę poznać twoje prawdziwe imię-złapał ją za podbródek, lekko unosząc jej głowę do góry.
Podniosła powieki i odpowiedziała:
-Na imię mi Katara-starała się uśmiechnąć.
-To bardzo piękne imię dla pięknej dziewczynki-połaskotał ją w szyję.
Mała brunetka zaczęła się śmiać.
Chwili zapytała:
-A ty jak masz na imię?
-Ja jestem Iroh-uśmiechnął się czule.
-Wuja Iroh!-zawołała wesoło i jeszcze raz się do niego przytuliła.
Tym razem to mężczyzna się zaśmiał.
***
Teraz dziewczynka się zawahała.
W końcu odważyła się powiedzieć.
-...Duży,zły pan kazał na mnie mówić Kidah...
-Jego już całkiem pogięło?!-powiedział sam do siebie
Spojrzał na dziewczynkę. Spuściła głowę,zamknęła oczy.
-Chcę poznać twoje prawdziwe imię-złapał ją za podbródek, lekko unosząc jej głowę do góry.
Podniosła powieki i odpowiedziała:
-Na imię mi Katara-starała się uśmiechnąć.
-To bardzo piękne imię dla pięknej dziewczynki-połaskotał ją w szyję.
Mała brunetka zaczęła się śmiać.
Chwili zapytała:
-A ty jak masz na imię?
-Ja jestem Iroh-uśmiechnął się czule.
-Wuja Iroh!-zawołała wesoło i jeszcze raz się do niego przytuliła.
Tym razem to mężczyzna się zaśmiał.
***
-Co się dzieje Zuko?-pytała Ursa.-Nic tylko plączesz się pod nogami!
-Przepraszam,ale ja tego dłużej nie zniosę!-tłumaczył się.
-Spokojnie!-zaśmiała się kobieta.-Ona niedługo przyjedzie.
-Niedługo to za długo!-mówił.
-Trzy godziny cię nie zbawią!-śmiała się.-Idź do pokoju i się czymś zajmij. Nie stercz tu! Wiesz,że tata nie lubi jak tu jesteś.
Pocałował mamę w policzek i czym prędzej pobiegł do pokoju.
Był już wieczór. Azula spała. Chciała się dobrze wyspać,by jutro wyszaleć się z siostrą.
Zuko zaś leżał i niecierpliwie czekał.
Ciągle patrzył na zegar.
Trzy godziny już dawno minęły (bo już 30 minut temu!). Mama co jaś czas wchodziła do pokoju syna i sprawdzała czy śpi.
Gdy wychodziła, chłopiec wyskakiwał z łóżka,by popatrzeć w okno.
Niestety nie widział tam żadnego statku.
Zawiedziony wracał do swojego łóżka.
Po wielu próbach myślenia o dziewczynce (by nie zasnąć) w końcu zmożył go sen.
***
Nazajutrz dotarli na miejsce. Katara pierwszy raz w swoim krótkim życiu zobaczyła inny kraj. Ale tego nigdy nie chciała widzieć. O tym narodzie słyszała wśród opowieści o tym jak ich ojcowie wyruszyli na wojnę. Po jeździe karocą do... Jak to nazwał Iroh, do stolicy, przesiedli się do lektyki. Były przygotowane dwie. Jedna dla Iroh, i druga dla Katary. Iroh już miał wsiadać, gdy coś złapało go za ramię
-Pojedziesz ze mną- zapytała dziewczynka- boję się sama.
Iroh posłał jej uśmiech. Nic nie mówił, tylko podsadził Katarę do lektyki i sam usiadł obok niej.
Po dość krótkim czasie dotarli.
- widzisz Kataro? To jest twój nowy dom.
Iroh posłał jej uśmiech. Nic nie mówił, tylko podsadził Katarę do lektyki i sam usiadł obok niej.
Po dość krótkim czasie dotarli.
- widzisz Kataro? To jest twój nowy dom.
Dziewczynka spojrzała w górę. Nowy "dom" był naprawdę wielki.
Wokół brunetki i generała zebrał się spory tłum ludzi.
Speszone dziecko przytuliło się do brodacza.
Nagle jeden z mężczyzn powiedział:
-Powitajmy Wielkiego generała Iroha...-przerwały mu oklaski.
-...I małą Katarę. Księżniczkę z Plemienia Wody!
Gdy ludzie usłyszeli hasło "księżniczka", zaczęli głośno klaskać.
Iroh uklęknął obok dziewczynki.
-No...idź-wskazał na ogromne,otwarte drzwi pałacu.
-Boję się!-wyszeptała.
-Kataro-złapał ją za rączkę.-Nic ci nie będzie. Musisz być odważna!
Na twarzy dziewczynki malowała się niepewność.
Spojrzała na Iroh.
On czule się do niej uśmiechnął i lekko popychając jej plecy, zachęcał by szła dalej.
Zebrała w sobie całą odwagę. Zacisnęła usta i powoli wkroczyła do pałacu
Drzwi się za nią zamknęły. Odwróciła się w ich stronę.
Wokół brunetki i generała zebrał się spory tłum ludzi.
Speszone dziecko przytuliło się do brodacza.
Nagle jeden z mężczyzn powiedział:
-Powitajmy Wielkiego generała Iroha...-przerwały mu oklaski.
-...I małą Katarę. Księżniczkę z Plemienia Wody!
Gdy ludzie usłyszeli hasło "księżniczka", zaczęli głośno klaskać.
Iroh uklęknął obok dziewczynki.
-No...idź-wskazał na ogromne,otwarte drzwi pałacu.
-Boję się!-wyszeptała.
-Kataro-złapał ją za rączkę.-Nic ci nie będzie. Musisz być odważna!
Na twarzy dziewczynki malowała się niepewność.
Spojrzała na Iroh.
On czule się do niej uśmiechnął i lekko popychając jej plecy, zachęcał by szła dalej.
Zebrała w sobie całą odwagę. Zacisnęła usta i powoli wkroczyła do pałacu
Drzwi się za nią zamknęły. Odwróciła się w ich stronę.
Znowu spojrzała przed siebie. Stała tam rodzina, chociaż chyba nie kompletna. Była mama, brat i siostra ale taty nie było.
-Mamo! To ona!?- wrzasnęła Azula pokazując na dziewczynkę palcem.
-Azulo!-warknęła Ursa widząc zaniepokojoną twarz przybyłej dziewczynki.
-Nikt mi nie powiedział,że ona będzie z Plemienia Wody!
Kobieta miała coś powiedzieć,ale bardzo zdziwiona nie odezwała się ani słowem. Katara wybuchnęła złością:
-I co z tego,że jestem z zupełnie przeciwnej nacji?! Myślisz,że ty mnie nie chcesz?! Ja też nie chcę tu być,ale nie mam wyboru!
Nikt się nie odezwał. Dziewczynka ukryła twarz w dłoniach. Odwróciła się w przeciwną stronę i zaczęła płakać. Zuko był nieco zawiedziony.
-Nikt mi nie powiedział,że ona będzie z Plemienia Wody!
Kobieta miała coś powiedzieć,ale bardzo zdziwiona nie odezwała się ani słowem. Katara wybuchnęła złością:
-I co z tego,że jestem z zupełnie przeciwnej nacji?! Myślisz,że ty mnie nie chcesz?! Ja też nie chcę tu być,ale nie mam wyboru!
Nikt się nie odezwał. Dziewczynka ukryła twarz w dłoniach. Odwróciła się w przeciwną stronę i zaczęła płakać. Zuko był nieco zawiedziony.
Rzeczywiście była bardzo ładna,ale widać było,że jest młodsza.
Ursa miała podejść do płaczącego dziecka,ale syn jej w tym przeszkodził.
-Nie płacz!-powiedział podchodząc bliżej dziewczynki.-Azula jest głupia...
Odwrócił się w stronę siostry i pokazał jej język. Dorosła kobieta tylko przyglądała się całej sytuacji. Katara spojrzała na niego swoimi zapłakanymi oczami. -Azula...?-powiedziała ściszonym głosem.-Ty pewnie jesteś Zuko.
-Tak-uśmiechnął się.-A ty jak masz na imię?
-Jestem Katara-przetarła oczy.
Chłopiec cały czas się uśmiechał.
Nagle złapał dziewczynkę za rączkę.
-Nie musisz się niczego bać! Moja mama jest bardzo miła.-zapewniał.
-Witaj skarbie-odezwała się-.Katara tak? Jesteś śliczną dziewczynką.
-Dziękuję-powiedziała uśmiechając się.-Pani też jest bardzo ładna.
-Mów mi mamo-uśmiechnęła się czule.
-Ale ty nie jesteś moją mamą...-powiedziała.
-Nie,ale będę cię wychowywać jak troskliwa matka.
-Uwierz mi: moja mama jest super!-mówił chłopiec.
Ursa zachichotała i przytuliła dziewczynkę, podnosząc ją do góry.
-Witaj w domu,skarbie.
Kobieta poszła razem z Azulą do jej komnaty. Zuko zaprowadził Katarę do ogrodu.
-To jest najfajniejsze miejsce w całym pałacu! Można się tu bawić skakać, wszystko co chcesz!
Katara jednak go nie słuchała. Zainteresowały ją stworzonka pływające po stawie.
- Co to jest?
-Oczko wodne.
-Nie! Mówię o tych słodkich zwierzątkach.
14:03
-Aaa... To są żółwiokaczki. Lubią jak się im rzuca okruchy chleba.
Katara jednak go nie słuchała. Zainteresowały ją stworzonka pływające po stawie.
- Co to jest?
-Oczko wodne.
-Nie! Mówię o tych słodkich zwierzątkach.
14:03
-Aaa... To są żółwiokaczki. Lubią jak się im rzuca okruchy chleba.
Katara popatrzyła na wodę. Jedno ze zwierzątek do nich podpłynęło. Nachyliła się tak,by lepiej mu się przyjrzeć. Na twarzy Zuko pojawił się złośliwy uśmiech. Dziewczynka miała coś powiedzieć do zwierzątek,ale nie zdążyła.
Bęc! Znalazła się w wodzie.
-Hahahaha!-chłopiec łapał się za brzuch.
-Co cię tak śmieszy?-mówiła zirytowana dziewczynka.
-Wyglądasz jak zmokła kura!-zaśmiał się jeszcze głośniej.
-Wyglądasz jak zmokła kura!-zaśmiał się jeszcze głośniej.
Na twarzy Katary pojawił się złośliwy uśmieszek.
Szybko złapała księcia za rękaw i pociągnęła go do siebie z całej siły!
-I co dalej ci jest do śmiechu!?
Zuko poirytowany wyszedł z wody. Do ogrodu weszła Ursa.
- Zuko, na Agni, co ci się stało!?
- Dziewczyny są szalone!
Szybko złapała księcia za rękaw i pociągnęła go do siebie z całej siły!
-I co dalej ci jest do śmiechu!?
Zuko poirytowany wyszedł z wody. Do ogrodu weszła Ursa.
- Zuko, na Agni, co ci się stało!?
- Dziewczyny są szalone!
-Kataro! Jesteś cała mokra!-powiedziała podbiegając do dziewczynki.
-Nic się nie stało. Ja codziennie tak wyglądam-zachichotała.
-Musisz się przebrać,zanim się przeziębisz-powiedziała kobieta. Złapała "córkę" za rękę i razem poszły do swojej komnaty.
Zuko w tym czasie siedział na swoim łóżku. Nie mógł uwierzyć w to,co się właśnie stało.
"Przechytrzyła mnie dziewczyna!" Myślał.
-Nic się nie stało. Ja codziennie tak wyglądam-zachichotała.
-Musisz się przebrać,zanim się przeziębisz-powiedziała kobieta. Złapała "córkę" za rękę i razem poszły do swojej komnaty.
Zuko w tym czasie siedział na swoim łóżku. Nie mógł uwierzyć w to,co się właśnie stało.
"Przechytrzyła mnie dziewczyna!" Myślał.
- Zuzu, co się stało- powiedziała Azula, próbująć udawać troskliwy ton ich matki. jednak z jej charakterem nie wychodziło jej to za dobrze. Przyszła do pokoju brata,by mu dokuczyć.
- Mówiłem ci, nie nazywaj mnie tak!- krzyknął wściekły- Przechytrzyła mnie dziewczyna...
- Zuzu, ty jesteś taki że ciebie każdy przechytrzy!- powiedziała Azula wychodząć z jego komnaty.
- Dziewczyny są szaaalone.- powiedział do siebie, chowając twarz w poduszkę. Teraz tylko chciał wymyślić plan zemsty.
- Mówiłem ci, nie nazywaj mnie tak!- krzyknął wściekły- Przechytrzyła mnie dziewczyna...
- Zuzu, ty jesteś taki że ciebie każdy przechytrzy!- powiedziała Azula wychodząć z jego komnaty.
- Dziewczyny są szaaalone.- powiedział do siebie, chowając twarz w poduszkę. Teraz tylko chciał wymyślić plan zemsty.
***
-Może ta będzie w sam raz?
- Ma za długie rękawy... I trochę ciśnie w pasie.
Ursa od ponad pół godziny próbowała znaleźć swojej "nowej córce" nową sukienkę. Katara miała taki sam rozmiar co Azula, i przez to był problem, bo Azula zabrała te wszystkie sukienki dla siebie. I jak na złość nie chciała dać nawet najgorszej z poprzedniego sezonu.
- Została jedna. Och Agni, żeby ta była dobra- modliła się kobieta. Nie była zła na Katarę. To nie jej wina że Azula taka jest.
-Pasuje!- zawołała dziewczynka zza parawanu
-Kataro, wyglądasz prześlicznie!
Faktycznie dziewczynka w rubinowej sukience przetykanej złotymi nićmi wykonanej z najdroższego jedwabiu, wyglądała jak z obrazka.
- Mogłabym cię uczesać?
-Pewnie. Ten warkoczyk chyba nie pasuje.
- Kataro? Jak ty i Zuko znaleźliście się w stawie?
-Może ta będzie w sam raz?
- Ma za długie rękawy... I trochę ciśnie w pasie.
Ursa od ponad pół godziny próbowała znaleźć swojej "nowej córce" nową sukienkę. Katara miała taki sam rozmiar co Azula, i przez to był problem, bo Azula zabrała te wszystkie sukienki dla siebie. I jak na złość nie chciała dać nawet najgorszej z poprzedniego sezonu.
- Została jedna. Och Agni, żeby ta była dobra- modliła się kobieta. Nie była zła na Katarę. To nie jej wina że Azula taka jest.
-Pasuje!- zawołała dziewczynka zza parawanu
-Kataro, wyglądasz prześlicznie!
Faktycznie dziewczynka w rubinowej sukience przetykanej złotymi nićmi wykonanej z najdroższego jedwabiu, wyglądała jak z obrazka.
- Mogłabym cię uczesać?
-Pewnie. Ten warkoczyk chyba nie pasuje.
- Kataro? Jak ty i Zuko znaleźliście się w stawie?
Katara nie wiedziała co odpowiedzieć. Gdyby powiedziała że Zuko ją popchał może już nie stali by się przyjaciółmi, a gdyby powiedziała że ona potem go pociągnęła, pewnie została by ukarana. Milczała tak przez dłuższą chwilę.
- No dobrze, może Zuko mi powie.
- No dobrze, może Zuko mi powie.
-...Mój brat często mnie moczył...-szepnęła,gdy Ursa wychodziła z pokoju.
Ursa tylko uśmiechnęła się i wyszła.
Katara usiadła na łóżku.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
-Dzięki,że mnie nie wydałaś...-to był Zuko.
-Skłamałam...-powiedziała.
Ursa tylko uśmiechnęła się i wyszła.
Katara usiadła na łóżku.
Nagle ktoś wszedł do pokoju.
-Dzięki,że mnie nie wydałaś...-to był Zuko.
-Skłamałam...-powiedziała.
Zaczęła bawić się kosmykiem rozpuszczonych włosów.
-Wcale nie-mówił.-Skłamałaś,ale teraz.
Brunetka spuściła głowę.
-Czemu?-pytał.
-Bo lubię cię-powiedziała.-Nie chcę,byś mnie nie lubił.
-Lubię cię-uśmiechnął się siadając koło niej -I nic tego nie zmieni.
-Mój brat zawsze się na mnie mścił-przewróciła oczami.
Zuko odwrócił się w drugą stronę.
-Jesteś śliczna-znowu spojrzał na dziewczynę.
Brunetka spuściła głowę.
-Czemu?-pytał.
-Bo lubię cię-powiedziała.-Nie chcę,byś mnie nie lubił.
-Lubię cię-uśmiechnął się siadając koło niej -I nic tego nie zmieni.
-Mój brat zawsze się na mnie mścił-przewróciła oczami.
Zuko odwrócił się w drugą stronę.
-Jesteś śliczna-znowu spojrzał na dziewczynę.
-Poważnie?-powiedziała-Ile osób jeszcze mi to powie?
-W ubraniach z mojego narodu wyglądasz lepiej...
-Dziękuję...-zarumieniła się.
-Przecież ja nic nie mówiłem!-zawołał i czym prędzej wybiegł z pokoju.
Katara cicho zachichotała i ułożyła się na łóżku.
Zuko stał za ścianą. Głęboko westchnął i pomyślał:
-W ubraniach z mojego narodu wyglądasz lepiej...
-Dziękuję...-zarumieniła się.
-Przecież ja nic nie mówiłem!-zawołał i czym prędzej wybiegł z pokoju.
Katara cicho zachichotała i ułożyła się na łóżku.
Zuko stał za ścianą. Głęboko westchnął i pomyślał:
"Co ja gadam?!"
Po czym udał się do swojej sypialni.
Po czym udał się do swojej sypialni.
Następnego dnia Ursa zaprowadziła Katarę na śniadanie. był tam wielki stół s wieloma potrawami. Gdyby nie to że Katara była lepiej wychowana od jej brata opadła by jej szczęka. Zajęła miejsce przy stole.
-Mamo! Ta wieśniaczka musi z nami jeść!?
-Młoda panno, Katara już nie jest wieśniaczką. Dzisiaj w samo południe odbędzie się jej koronacja.
Azula miała coś powiedzieć, ale Zuko który siedział na przeciw niej groził jej nożem.
-Mamo, a gdzie tatuś?-Zapytała niewinnym głosem Azula
-Tatuś jest na ważnej naradzie wojennej.
-Mamo, wiesz że Zuko chciał....Ała!- Zuko kopnął ją pod stołem
- Tak zadzierasz! Pożałujesz tego!- krzyknęła Azula i rzuciła w brata pączkiem w czekoladzie.
-Ej!.. A masz!- Zuko rzucił w nią swoim budyniem. Zaczęła się bitwa chyba gorsza od tej która trwała od stu lat.
-Mamo, wiesz że Zuko chciał....Ała!- Zuko kopnął ją pod stołem
- Tak zadzierasz! Pożałujesz tego!- krzyknęła Azula i rzuciła w brata pączkiem w czekoladzie.
-Ej!.. A masz!- Zuko rzucił w nią swoim budyniem. Zaczęła się bitwa chyba gorsza od tej która trwała od stu lat.
Ursa wiedziała że im nie przeszkodzi. Jednak nagle Katara oberwała musem jabłkowym.
-DOŚĆ!- krzyknęła Ursa
-Tego już za wiele! Marsz do swoich pokoi i się umyć! Przebierzcie się też na uroczystość!
- Crazy zutarian
O mateńko!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNie wiem od czego zacząć... Więc się może przedstawię: jestem Julia, mam naście lat, uwielbiam legendę Aanga (i Korry oczywiście) itp., itd.
Trafiłam tu przez przypadek, ale nie żałuje! Opowiadanie świetne, błędów nie widzę, no i oczywiście moja kochana parka!!!!! Super!
Pozdrawiam i czekam na nexta
Julajda
PS Zapraszam was też na mojego bloga avatar-zutara.blog.pl
Pa, pa!
Dzięki za komentarz ;D
UsuńOczywiście wielokrotnie odwiedzałam twojego bloga i szczerze powiem,że strasznie mi się podobają zamieszczone na nim opowiadania! <3
Co do naszego rozdziału,to mamy już napisany. Pozostaje tylko poprawić błędy i oczywiście udostępnić ;D
Pozdrawiam ^.^
Dziękuję ślicznie :)
OdpowiedzUsuńCzekam...
Również pozdrawiam :)